Listopad

poniedziałek, 11 listopada 2013

Listopad i jesień dogoniły Kanazawę: pada coraz częściej, a nawet jak nie pada, to słońca jest niewiele i aż trudno uwierzyć, że nawet nie minął tydzień, odkąd paradowałam po kampusie w szortach i lekkim sweterku. Jeszcze nie ma mrozów, jeszcze wystarczy podkoszulek i ciepła bluza, aby móc przejść z akademika do klasy i nie paść, ale pora na przynajmniej lekką kurtkę jest tuż za rokiem.

W większości gołe drzewa na terenie kampusu.

Nie żebym narzekała, mimo wszystko jest listopad, a letnia pogoda w klimacie umiarkowanym nie trwa wiecznie. Ale też nie jest to powód do skakania z radości – jakkolwiek na to nie spojrzeć, chłód i deszcze nie zachęcają do wyjścia z domu, po zakupy czy w celu zwiedzania. To raczej pora na hektolitry herbaty, dobre książki i ciepłe skarpetki. Chociaż z drugiej strony, nie można też zamykać się na świat, więc jeśli tylko uda mi się trafić tak, by niedeszczowa pogoda zgrała się z moim planem lekcji, to trzeba będzie się gdzieś ruszyć i coś zwiedzić.

Mokry uniwersytet w Kanazale

Na razie jednak na zwiedzanie się nie zanosi, no, chyba że pobliskiego sklepu z używanymi rzeczami, o którym napiszę osobno, kiedy tam w końcu dotrę. Więc nadrabiam zaległości w lekturach, w serialach oraz nauce, pisząc wypracowania i przygotowując prezentacje.
No i wreszcie zaczęłam pracę, a przynajmniej jedną z dwóch, które udało mi się załapać. Powracam do nauczania angielskiego dziecka i jestem naprawdę zadowolona. Pomijając już fakt, że i chłopiec, i jego mama są naprawdę przesympatyczni i kiedy ja pomagam małemu z angielskim, oni pomagają mi z japońskim – zwyczajnie lubię uczyć dzieci. Nie bardzo mam jeszcze doświadczenie w nauczaniu dorosłych, to się zmieni w piątek, kiedy zacznę drugą pracę w uniwersyteckim szpitalu, ale myślę, że chyba nauczanie w ogóle jest czymś dla mnie.
Tymczasem idę sobie zrobić kolejny kubek herbaty. Jakoś mam wrażenie, że ocieplanie się herbatą ostatecznie wyjdzie mnie na rachunku za prąd taniej niż włączanie klimatyzacji.

2 comments:

  1. Moni pisze...:

    Ojej, jesień widzę przychodzi już wszędzie, chociaż ostatni weekend na Bałkanach był fantastycznie ciepły. I praca - joj, Mamo, naprawdę jesteś królem ogarnięcia, że już sobie coś znalazłaś i jeszcze nauczanie. Niby to najłatwiejszy sposób (jak się mówi) na ogarnięcie kasy, ale kurczę, trzeba też mieć do tego jakieś powołanie. I co to za - ruszyć się i coś zwiedzić, przecież Ty co chwila gdzieś jesteś ;)

  1. Tutaj też jeszcze w zeszłym tygodniu było całkiem ciepło. Takie bardziej angielskie ciepło, koło 16 stopni i dość sporo słońca, czasem tylko zawiał jakiś chłodniejszy wiatr, no ale jestem w górach, to raczej normalne, że wieje. :P
    A prace ogarnęłam jeszcze wcześniej, ze dwa-trzy tygodnie temu, po prostu w tym tygodniu zaczynam. Nie wiem, czy mam do nauczania powołanie, jakoś nie wyobrażam sobie pracować w szkole, ale chyba przez to że lubię to robić, że sprawia mi to przyjemność i daje satysfakcję, ostatecznie obu stronom wychodzi na dobre.
    Właśnie ostatnio ciągle siedzę na zadku w domu, więc coś kiepsko z tym zwiedzaniem. :P Zresztą, odezwała się ta, która nigdzie nie jeździ i niczego nie zwiedza. :P

Prześlij komentarz

 
金大生: Przygody studentki Kanazawy © 2011 | Designed by Interline Cruises, in collaboration with Interline Discounts, Travel Tips and Movie Tickets