Beppu

wtorek, 12 sierpnia 2014

Beppu (別府) w prefekturze Oita (大分県) na wyspie Kiusiu (九州) okazało się nie lada zaskoczeniem. I strzałem w dziesiątkę.


Zresztą, sama wyspa Kiusiu jest niesamowita, chociaż bardzo trudno określić słowami, jak się różni od innych miejsc w Japonii. Ale oglądając krajobrazy przez okno autokaru, wszystko było tak jakby… zieleńsze. Albo ta zieleń – drzewa, krzewy, pola ryżowe – była jakaś taka bardziej intensywna, żywsza. I zdecydowanie jest goręcej. Na początku myślałam, że tylko mi się wydaje i przesadzam, jak każdy nieprzyzwyczajony do japońskiego lata (parnego i upalnego), ale nie – Kiusiu jest już w subtropikach, a fakt że znajduje się tam największy wulkan w Japonii, Aso (阿蘇山), i że Beppu znane jest z jednych z najgorętszych gorących źródeł też nie pomaga.
Ale wracając do samego Beppu… Spodziewałam się zastać małą, cichą mieścinkę, które żyje wyłącznie z odwiedzających Piekła turystów. Tymczasem zastałam sporawe miasteczko (populacja trochę tylko większa od Zielonej Góry, ale powierzchnia dużo odeń mniejsza) pełne ruchu. Jest życie na ulicy i to nie senne, małomiateczkowe życie, tylko takie całkiem miejskie życie: jakiś festiwal muzyczny (na który dotarłam akurat kiedy się skończył), deptak pełen spacerowiczów, coś się działo przy plaży, a wieczorem nagle się rozjaśniło od świateł z barów, izakayi, klubów, knajpek i czego tam jeszcze, do i z których chodzili młodzi ludzie odstawieni jak na najlepszą imprezę. Jestem naprawdę, naprawdę pod wrażeniem, absolutnie się tego nie spodziewałam, lecz zaskoczenie w pełni pozytywne!

Pierwszy widok po dotarciu na miejsce.












I znowu, jak to ja, przyciągam przygody oraz towarzyszy podróży. Pomimo iż Beppu słynie z gorących źródeł, postanowiłam pójść na spacer po plaży; raz że na gorące źródła było trochę za gorąco, a dwa – wieki minęły odkąd ostatni raz byłam nad morzem! Zaopatrzyłam się w zimną herbatę oraz lody, które topiły mi się w tempie błyskawicznym (dobrze, że miałam gdzie ręce umyć!), ale kiedy skończyłam spacerować, nadal było wcześnie, więc po prostu przysiadłam, żeby w spokoju dopić herbatę i podziwiać widoki dookoła. Aż nagle słyszę, że coś za mną podzwania. Odwracam się – kotek! Jej, radość nieziemska, uwielbiam kotki, więc wołam „kici kici!” i, ku mojemu zaskoczeniu, kotek podchodzi. Rzadko mi się to zdarza, wiadomo, jakie są kotki, jak chcesz, żeby podeszły, to mają człowieka gdzieś – nawet myślałam, że może niedokładnie umyłam ręce po tych lodach, ale nie, kotek olał moje ręce. Zamiast tego wgramolił mi się na kolana… i zasnął. Tak po prostu. Więc ze spaceru po plaży, który szacowałam na pół godzinki, godzinę maks, zrobił się dwugodzinny wypad spędzony z czyimś kotem. (Słowo, myślałam może, że ktoś go szuka i się rozglądałam za jakimś zrozpaczonym właścicielem, ale nikt taki się nie znalazł, kotek najwyraźniej miał wolną rękę i po prostu lubił chodzić na tę plażę).


Mrau!

Jednak nie przyjechałam do Beppu, aby głaskać kotki (to po prostu szczęśliwy przypadek) ani dziwić się miastu. Przyjechałam w celach turystycznych, a konkretniej: aby zwiedzić tzw. Piekła (地獄めぐり), czyli gorące źródła zbyt gorące na kąpiele, ale przepiękne i fenomenalne jako zjawiska przyrody. Jest ich w sumie osiem: Piekło Morza (海地獄, Umi-Jigoku), Piekło Wygolonej Głowy Mnicha (鬼石坊主地獄, Oniishibouzu-Jigoku), Piekło Gór (山地獄, Yama-Jigoku), Wrzące Piekło (かまど地獄, Kamado-Jigoku), Piekło Demonicznej Góry (鬼山地獄, Oniyama-Jigoku), Piekło Białego Stawu (白池地獄, Shiraike-Jigoku), Piekło Stawu Krwi (血の池地獄, Chi no Ike-Jigoku) i Piekło Gejzeru (龍巻地獄, Tatsumaki-Jigoku).
Niesamowite miejsce, iście nie z tej ziemi – Piekła jak się patrzy! Dookoła, oprócz gorących oparów, czuć siarką, a okoliczna przyroda wydaje się jeszcze bardziej tropikalna niż w reszcie subtropikalnego Kiusiu. Jeśli na wyspie Kiusiu dominują jakby bardziej żywe kolory, to Piekła w Beppu są prawdziwą feerią barw i doznań: zapach siarki, odgłos bulgoczącej wody, dotyk gorącej pary i spływającego po karku potu… Trochę to ironiczne, ale w Piekłach, chociaż niewątpliwie piekielnych, jest pewien element raju na ziemi. Jestem zakochana w tym miejscu!

Piekło Gór.




Temperatura: 90°C.




W okolicach Piekła Morza.



Ponoć te rośliny są w stanie utrzymać ciężar do 20 kilogramów!

Piekło Morza.









Piekło Wygolonej Głowy Mnicha.

Temperatura: 100°C.









Wrzące Piekło. "Kamado" to dosłownie rodzaj piekarnika, a nazwa Piekła wzięła się z tego, że od lat używano tych źródeł do gotowania.















Piekło Demonicznej Góry...

... skąd para byłaby w stanie uciągnąć półtora wagonu pociągu...


... gdzie temperatura wynosi 99.1°C...


... i gdzie mieszkają jedne z największych krokodyli!







Piekło Białego Stawu.




Piekło Stawu Krwi.





Piekło Gejzeru.




W każdym Piekle (jak zresztą w każdej atrakcji turystycznej w Japonii) można było zrobić sobie pamiątkowy stempelek. Jak widać, zabrakło mi jednego, ale i tak fajnie to wygląda.

0 comments:

Prześlij komentarz

 
金大生: Przygody studentki Kanazawy © 2011 | Designed by Interline Cruises, in collaboration with Interline Discounts, Travel Tips and Movie Tickets