Kiedy nie utrudniam sobie życia

środa, 21 sierpnia 2013

Kiedy nie utrudniam sobie życia, bardzo często okazuje się, że wszystkie sprawy są łatwiejsze w rzeczywistości niż w moich wyobrażeniach (tych czarnych, ale i jaśniejszych).
Loty są, wizy jeszcze nie ma (i staramy się tym nie stresować, nie, nie!), ale taki na przykład akademik już został załatwiony. Juhu, mam gdzie spać, cieszmy się z rzeczy drobnych! Kanazawa Daigaku International House wygląda, jak na mój gust, niezgorzej (a po jednym czy dwóch pobytach w polskich akademikach naprawdę nie mam wygórowanych oczekiwań), a że dodatkowo jest najtańszy i na terenie kampusu, to cieszę się i nie narzekam, przynajmniej dopóki nie napada mi na głowę, o!

International House facilities


Czasem też, kiedy nie utrudniam sobie życia, okazuje się, że wszelkie poprzednie stresy związane z dojazdem na miejsce też są zbędne. Bo widzicie, ląduję w Japonii rankiem w poniedziałek trzydziestego września – ale akademik mam dopiero od pierwszego października. Nadeszły tedy czasy Wielkiej Rozkminy: szukać hotelu koło lotniska i jechać następnego dnia rano podstawionym przez uniwerek autokarem, czy wbijać na dzień do Osaki, zwalając się przy tym przyjaciółce na głowę, po czym ruszać w podróż następnego dnia. A potem przyszło Olśnienie: przecież nikt mi nie zabroni jechać do tej Kanazawy od razu, jeszcze w poniedziałek, i znaleźć sobie jakiś hotelik na miejscu, prawda? Od myśli do Google’a i, chociaż jeszcze niezakupione, to wyszukane i zapisane mam już i połączenia (z lotniska na stację i z Osaki do Kanazawy), i hotelik (Top Choice przewodników Lonely Planet, to naprawdę dużo!), i przy okazji powróciło do mnie trochę optymizmu. Always look on the bright side of life – i nagle wszystko się jakoś tak układa.


Pingyi Guest House


A kiedy w ogóle nie utrudniam sobie życia, to nagle się okazuje, że jeszcze nie wsadziłam nawet zadka w samolot, a już dostaję maile od ludzi, z którymi ten rok spędzę.




Nieutrudnianie sobie życia naprawdę wiele daje. :)

4 comments:

  1. As-t-modeusz pisze...:

    Hej!
    Czy pokoje w akademikach dla Japończyków różnią się od tych dla zagranicznych studentów? Te w internationalu są dosyć "zachodnie". :)

  1. W sensie czy Japończycy mają inne pokoje od studentów z wymiany? Nie, ma takie same pokoje, jak wszyscy inni w danym akademiku - po prostu do niektórych akademików wstęp mają tylko ludzie spełniający jakieś kryteria (płeć, rok studiów, skąd pochodzi) albo są ograniczone miejsca dla ludzi, którzy tych kryteriów nie spełniają.

  1. As-t-modeusz pisze...:

    To ja chyba mam skrzywione pojęcie o Japończykach, bo kojarzą mi się z materacami wysuwanymi z szafy i schowkami zamontowanymi na suficie, bo przy ścianach nie ma miejsca i tak sobie pomyślałam, że biorąc pod uwagę te wszystkie straszne rzeczy, jakie o trudnościach życia w japońskich mieszkaniach słyszałam, to te pokoje wydały mi się aż nazbyt luksusowe. xD
    To pewnie dlatego, że Japonię znam głównie z opowieści Polaków, a oni na wszystko muszą narzekać i wszystko wyolbrzymiają. ;)

  1. Mieszkania w Japonii też mieszkaniom w Japonii nierówne i wszystko zależy od tego, jakie preferencje ma osoba w nim mieszkająca i ewentualnie jaką przestrzenią dysponuje. Znam ludzi, którzy śpią na futonie, który co rano zwijają, znam ludzi, którzy mają duże łóżka i nie przepadają za futonem... Nie ma reguły, tak naprawdę.

Prześlij komentarz

 
金大生: Przygody studentki Kanazawy © 2011 | Designed by Interline Cruises, in collaboration with Interline Discounts, Travel Tips and Movie Tickets