Mały ręczniczek jako taki raczej nie jest nikomu obcy. Przydatna
rzecz, ale zazwyczaj jeden w zupełności wystarczy. I dlatego też już
parokrotnie w rozmowach ze znajomymi słyszałam o ich zdziwieniu tą różnicą po
przybyciu do Japonii – postanowiłam tedy i Wam przybliżyć Fenomen Małych
Ręczniczków, tzw tenugui (手拭), dosłownie „wycieracz
rąk”.
![]() |
Tenugui w sklepie Studia Ghibli. |
Otóż w Japonii tenugui
zdają się bardziej popularne niż na Zachodzie, zwłaszcza jako pamiątka czy mało
zobowiązujący prezent z racji połączenia uroku oraz niskiej ceny. Chyba każdy
sklep specjalizujący się w pamiątkach czy sprzedający rzeczy z popularnymi
postaciami posiada półkę wyłącznie z tenugui,
a i w hyaku-en shoppu można natrafić
na całkiem spory ich wybór.
![]() |
Tenugui ze Snoopym. |
Z jednej strony, kiedy ręczniczek jest ładny, to aż nie
chce się z niego korzystać, żeby go nie splamić czy żeby kolory nie wyblakły. Ale
to bardzo zachodnie myślenie – i mało praktyczne, bo w końcu skoro ręczniczek
jest nieużywany, to nie spełnia swojego zadania – Japończycy korzystają z nich na
co dzień bez względu na wzór. I to na różne sposoby: od zwykłego wycierania
rąk, przez okłady aż po korzystanie zeń jak szmatek czy… chusteczek
higienicznych.
![]() |
Tenugui z Hello Kitty. |
Dodatkowo, dopiero po przybyciu do Japonii człowiek w
pełni rozumie praktyczność tego wynalazku. Jakkolwiek japońskie toalety
publiczne są świetne – czyste, zadbane, często z podgrzewaną deską, jeśli
toaleta jest w zachodnim stylu – mają jedną, acz bardzo poważną wada: w wielu z
nich nie ma możliwości osuszenia rąk po umyciu, ani suszarki, ani papierowych
ręczników, nic. W takich chwilach tenugui
w torebce jest zbawieniem, zwłaszcza zimą: z kranów w owych publicznych toaletach
leci wyłącznie zimna woda i można dłonie nie tylko osuszyć, ale także trochę
rozgrzać. Z kolei latem, kiedy jest upalnie i parnie, wraz z zimnymi napojami tenugui stanowią drobne wybawienie, czy
to dzięki możliwości otarcia potu z czoła, czy to w postaci zimnego okładu.
![]() |
Tenugui z Rilakkumą. |
Ostatecznie, kiedy człowiek siedzi w Japonii dłużej,
chcąc czy nie chcąc kończy z większą ich ilością, niż faktycznie jest
potrzebna. Sama przez te trzy miesiące nazbierałam trzy, z czego tylko jeden
został zakupiony – a po zobaczeniu wszelakich tenugui z Totoro, niewykluczone iż dorobię się jeszcze kilku. I
pewnie kilka, dla których sama nie znajdę zastosowania, skończy w roli pamiątek…
![]() |
Tenugui w sklepiku przy supermarkecie. |
Wszelkie ręczniczki które są z czymś, w sensie z jakimś nadrukiem zawsze budzą we mnie chęć posiadania ich, także wiem, co między innymi byłoby winne mojemu bankructwu gdybym pojechała do Japonii (zaraz za piesełami i porami :D )
A gdzie zniknęła recenzja, którą wrzuciłaś, heeej?